WielkiLew |
Wysłany: Czw 3:13, 12 Kwi 2007 Temat postu: |
|
to tak na wszelki wypadek, gdyby moja poczta była w bibliotece postrzegana jako "treści pornograficzne"...
INTERPRETACJA PRASAKRAMENTU,
FRAGMENTU "TRYPTYKU RZYMSKIEGO".
Tekst, pomimo tego, że pisany jest przez samego Jana Pawła II i przez to może być trudny w zrozumieniu dla zwykłego człowieka, odzwierciedla na papierze tyle wartości, że niejeden poeta mógłby pozazdrościć. Chociaż nie, tekst, który będę interpretował mówi tylko o kilku wartościach. To stwierdzenie będzie prawdziwe tylko w stosunku do całości Tryptyku Rzymskiego. Wtedy dopiero będzie można mówić o swoistym zbiorze wartości ukazanych. Powróćmy na chwilę do wątku poetyzmu. Utwór ten jest pisany językiem bogatym we wszelkiego rodzaju eufemizmy, metafory, alegorię i jeszcze pewnie dzięsięć innych trapów. Celem powyższego zdania było ukazanie, że jest to piękne dzieło, które z całą pewnością. zaliczymy do swego rodzaju poezji. Wynika to z ogromnej mądrości i wiedzy Jana Pawła II.
Co się rzuca na pierwszy rzut oka? Pytanie, kilka odpowiedzi do niego i nasze (większości ludzi) zniesmaczone twarze. Cały pierwszy akapit jest trudny "do ugryzienia". Ale już po chwili namysłu klaryfikuje nam się w głowie obraz Boga. Powoli uświadamiamy sobie/wyciągamy wnioski z tekstu, że mowa jest właśnie o Nim. Napisane jest, że jest samoistną istotą, całkowicie niezależną od nikogo i niczego. Pada kilka ciekawych informacji. Po pierwsze, że "Niewypowiedziany" ale "powiedział nam o Sobie". Cudowna gra słowna. Bo jeżeli jest niewypowiedziany, wcale nie znaczy, że nie może nic powiedzieć. Metaforycznie rzecz biorąc, może mówić nie używając głosu, posługując się znakami. Po drugie, napisane jest "On" a następnie "Zarazem Komunia Osób". "Jak to? Przecież to się wzajemnie wyklucza!". Moglibyśmy tak powiedzieć, gdyby mowa była o zwykłym człowieku/zjawisku, a nie o Stworzycielu i Ojcu Wszechmocnym. Ukazana jest tutaj Jego nietuzinkowość, jedyność i niepowtarzalność.
Następnie autor/podmiot liryczny/Jan Paweł II zwraca uwagę na ludzi. Na ich stworzenie. I znowu, tak jak to było w pierwszej części, pisane to jest trudnym językiem. I również znowu, po dłuższym wysileniu szarych komórek, zaczynamy ów tekst rozumieć. I tak.
O ile wcześniejszy akapit mówił o Bogu, to teraz, jak wyżej napisałem, oczy autora zwrócone są ku ludziom. Ba! Ku pierwszym ludziom! Mowa jest o stanie, w którym ludzie [Adam i Ewa] są bez wstydu. Po prostu żyją. Zostali stworzeni i żyją. Ale jest również mowa o pewnym darze, który dostali od Boga - mianowicie "to wzajemne obdarowanie, które jest w Nim." Bezpośrednio odnosi się to do trzech wartości, prawdy, dobroci i piękna. Na marginesie, powinniśmy sobie zadać pytanie, czy szyk wyrazów jest przypadkowy? W tym tekście nic nie jest przypadkowe, więc nasuwa się jasny wniosek, że Ojciec Święty stawia prawdę na pierwszym miejscu, nawet przed dobrocią. Taka mała dygresja. Następnie, napisane jest, że "Nie odczuwali wstydu, jak długo trwał dar" i że "Wstyd przyjdzie wraz z grzechem". Jest to bezpośrednie odniesienie do Biblii i do fragmentu (nie przytoczę dokładnych wersów, gdyż nie pamiętam) z księgi Genesis, w którym Ewa, kuszona przez Szatana wyrażonego wężem, zrywa owoc (ważne jest, że jest to owoc, a nie szeroko przez owoc rozumiane jabłko). Po tym czynie kończy się sielanka, kończy się bezwstydność. Ale jeszcze nie wiemy, że takie coś się stanie. We fragmencie jest mowa o czasie, w którym "trwa uniesienie". Pięknie ukazana jest naturalna bezradność człowieka, jeżeli czegoś nie zna. W tym przypadku chodzi o ten dar. Nie wiedzą czym jest, ale nim żyją. Pięknie jest to ukazane łacińskimi słowami "Casta placent superis; pura cum veste venite, et manibus puris sumite fontis aquam". Co w tłumaczeniu brzmi „Bogu podoba się to, co jest czyste. Przychodźcie w czystym odzieniu i czystymi rękami czerpcie wodę ze źródła”. Poprzez tą sentencję, możemy jeszcze dokładniej zrozumieć ten czysty stan, w którym się ludzie na początku znajdowali. Następnie, pieknym eufemizmem ukazany jest seks i jego ogromna rola w życiu człowieka. Mowa jest o stawaniu się "jednym ciałem". Padają słowa ojcostwo i macierzyństwo. Wyraźnie widać, że chodzi o nowe życie. O udział w sięganiu do "źródeł życia, które jest w nich". Następuje poczęcie. Wg. Jana Pawła, jest to przekroczenie progu największej odpowiedzialności i ja się z nim całkowicie zgadzam. Rodzice mi powiedzieli, że wiekowym minimum do poczęcia dziecka, mimo wszystko, jest 25-28 lat. Wcześniej nie ma sensu. Człowiek musi dojrzeć do wzięcia na siebie takiej odpowiedzialności. Chociaż nie pada słowo "miłość", możemy się domyślić, że tekst jest nią wręcz przesiąknięty. Jak w piosence z Króla Lwa: "Miłość rośnie wokół nas". Nie ma w tym omyłki.
Podsumowując, tekst, mimo, że jest pisany językiem, ze zrozumieniem którego większość ludzi na pierwszy rzut oka może mieć problemy, ma w sobie ogromne pokłady treści. Przyglądając się mu bliżej, możemy wręcz oprzeć na nim życie. W całym Tryptyku ukazane są przeróżne wartości. W tym koknretnym fragmencie, w Prasakramencie, jest wiele mądrości życiowej. Trzeba się tylko dobrze przyjrzeć. Jestem pewien, że można z niego wyciągnąć tyle informacji, że starczyło by na całkowitą przemianę życia człowieka, oczywiście jeżeli by tego chciał. Sam Prasakrament jest podstawą do poznania świata na nowo, na uwierzenie w miłość, co dzisiaj jest rzadko spotykane, ale to już inny temat |
|